Bywają tacy pokorni, że aż ich nie widać. Słyszą tylko o zamknięciu w izdebce. Być może słyszą więcej, ale zamknięcie jest dla nich wygodne.
Wielu chętnie staje przy lampie. Dzięki jej światłu czują się więksi i ważniejsi. Oni nie są światłem. Są złodziejami światła.
Inni przykrywają swą lampę korcem w obawie, by nie zgasła. Widzą wiatr rzucający okrętem. Lękają się, by perły nie padły przed wieprze. Sami wybrani innym prawa bycia wybranym odmówili.
Niektórzy używają lampy by wzniecić ogień, niszczący miasto nieprzyjaciela. Mówią, że zapałali gorliwością o chwałę Pana Zastępów. Ich światło szybko przemieniło się w dym pogorzelisk.
Czasem ktoś tak bardzo chce oświecić bliźniego, że mu lampę pod nos podstawia. Włosy przypali i oślepi. Nic więcej.
A przecież o to chodzi, by widzieli i chwalili. Nie lampę i niosącego. Światło i Ojca.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.