Wolelibyśmy jakąś świetlaną wizję przyszłości, jakieś „wszystko będzie dobrze”, a nie zapowiedź wyzwań, potrzebę wytrwałości, rozłam i zdradę wśród swoich. Czy naprawdę Jezus jest aż taki ważny, by nam wszystko w życiu poprzestawiać? W imię czego mamy pozwolić, by ci, którzy są nam bliscy, mieli się od nas odwrócić? Zwykle chcemy żyć w bezpiecznym świecie, w spokoju – a nie jak „owce między wilkami”. Czy Bóg ma dla mnie aż taką wartość, że zgodzę się i na to?
Nie idzie przecież o jakieś pobożne gdybanie, co zrobiłabym w czasie prześladowań i męczeństwa, ale o ten świat, w którym jestem tu i teraz. Czy więź z Bogiem była choć raz powodem mojej nieprzyjaźni z tym, co zdawało się oferować spokój i bezpieczeństwo?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.