Czytam u św. Jana: "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w miłości Ojca".
Kiedyś brzmiało to dla mnie jak trudne wyzwanie. Dziś pytam raczej czemu właściwie miałbym kochać świat? Owszem, podoba mi się świat będący Bożym stworzeniem. Łąki, lasy, góry, jeziora, morza, słońce, gwiazdy i chmury. Cieszą mnie też spotykani ludzie. Ale nie o takim świecie myśli św. Jan. „Świat” to dla niego to wszystko, co w tym świecie jest złe: żądze, przepychanki, rozgrywki, dążenie do bogactwa, sławy, znaczenia, zaszczytów... Przy okazji zaś deptanie bliźnich. Nie, nie ma najmniejszego powodu, bym taki świat kochał.
I choć złośliwi powiedzieliby, że tylko dlatego, iż słabo mi udział w takich rozgrywkach wychodzi, wiem, że to nie tak. Czy to patrząc w swoją przeszłość, czy to stojąc nad grobami bliskich albo tylko patrząc na zachodzące słońce wiem, że to wszystko, co ma mi do zaoferowania „świat” nie ma znaczenia. Tylko miłość jest piękna. A tylko Bóg może sprawić, że będę mógł kochać i być kochany wiecznie.
Dodaj swój komentarz »