Dla jednych ciekawość jest drogą do piekła, dla innych motorem rozwoju. Ostatni często zachęcają do zrobienia jeszcze jednego kroku. Zawsze możesz się cofnąć. Zacheusz zapewne należał do drugich. Choć prawdopodobnie nie przypuszczał co wyniknie z wspinania się na sykomorę.
Wspiął się… Nieświadomie wszedł na drogę szukających tego, co w górze. Na drogę wiary, prowadzącą człowieka stromą i wąską ścieżką. Także na drogę wywyższenia przez krzyż.
Wspiął się… Inaczej nie można dostrzec Boga, zamykającego oczy na grzechy ludzi, by się nawrócili. Nie brzydzącego się niczym, co stworzył.
Wspiął się… By dostrzec wszystkich przez siebie skrzywdzonych. Będących ikoną tego, którego chciał zobaczyć.
Wspiął się… Dlatego zostało uwielbione w nim „imię Pana naszego Jezusa Chrystusa”.
Zacheuszu siedzący na sykomorze, podaj rękę nam, chcącym pozostać w tłumie. Nie mającym odwagi piąć się wzwyż. Nierozumiejącym Boga, szukającego i zbawiającego to, co zginęło.
Dodaj swój komentarz »