O ile brak jednej z dziesięciu drachm łatwo zauważyć, zagubienie jednej ze stu owiec już trudniej. Co dopiero, gdy z owczarni zniknie jedna z tysiąca lub dwóch. Jakiejż trzeba przenikliwości, spostrzegawczości, a przede wszystkim troski pasterza, by ten brak zauważyć. Również odwagi, by zostawić stado i wyruszyć w poszukiwanie.
Chociaż… Pasterstwo nie jest zajęciem dla jednej osoby. Ktoś wyrusza na poszukiwanie zagubionej owcy, ktoś zostaje, by troszczyć się o pozostałe.
Podobnie w Kościele. Jeden ma charyzmat podążania za owcą zagubioną, drugi strzeżenia pasących się na zielonych pastwiskach. Ważne, by pierwszemu nikt nie powiedział: daj spokój, zajmij się tymi, którzy jeszcze są. Bo to pierwszy krok, by wspólnotę wiary pozbawić radości większej.
Przy okazji pytanie do rachunku sumienia: jak bardzo ta większa radość nieba udziela się nam, patrzącym na wracającego grzesznika i czy/jak są w swoich wspólnotach witani. Bo powitanie jest takim samym aktem odwagi i troski jak wyruszenie na poszukiwanie.
Dodaj swój komentarz »