Zapal światło, zgaś światło, oszczędzaj światło. Poświeć mi tutaj. Moje światło zapalam, gaszę, przygaszam… Dzięki niemu mnie widać. Moje światło tak świeci przed ludźmi, że mnie widać. A świeci? Czy też wolę w półmroku, mimochodem, nie do końca przejrzyście żyć, działać? Bo tych dobrych czynów też za wiele nie jest, więc lepiej nie przypatrywać się im zbyt uważnie. Dlaczego w ogóle za moje dobre życie chwalić Boga? Bo to On jest moją motywacją, motorem działań, inspiracją? Czy Bóg może być inspirujący? Czy Jego wymagania mogą mnie porywać, nęcić?
Co bym zrobiła bez światła? Co by się stało z innymi, gdyby moje światło zgasło? To światło jest moje czy nasze? Mam przecież świecić z innymi, dla innych. Co zrobię, jak ich w tym świetle zobaczę – ich dobre życie, pochwalną modlitwę? Przyłączę się, zainspiruję, odejdę? Nie chcę się przyglądać? Wolę ich nie widzieć? Nie zamierzam ani świecić, ani patrzeć? Bo dokąd by mnie to doprowadziło – do chwalenia Ojca, nawiązania relacji, zmiany życia?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.