Czytam Dzieje Apostolskie i nie dowierzam. Jak Tomasz z dzisiejszej Ewangelii.
Czy naprawdę ludzie potrafią być tak miłosierni jak Ojciec i rezygnować z tego, co posiadają, żeby podzielić się z innymi? Wydaje się to utopią.
A jednak czytam Słowo Boże, a ono nie kłamie. Ono pokazuje mi, jak bardzo nieufność w dobroć i miłosierdzie zakorzeniona jest w moim sercu i myśleniu.
Jeśli nie ufam człowiekowi, nie będę umiała zaufać Bogu. Raczej jak Tomasz będę wątpiła, nie dowierzała, że i w moim życiu Jezus chce dokonać cudów. A co więcej – nie dostrzegę, że już wielu dokonał, ponieważ mnie kocha. Nie zauważę Jego miłości.
Wobec mojej niewiary i wątpliwości jestem bezradna.
Tylko sam Pan może mnie z nich wyprowadzić. Tylko On, dając swego Ducha, rozwiewa ludzkie niedowiarstwo.
Ja, nawet z wątpliwościami i słabą wiarą, mogę odpowiedzieć na Jego miłość, wypełniając przykazania i kierując się miłością wobec bliźnich.
„Napisz – wszystko, co istnieje, jest zawarte we wnętrznościach Mojego miłosierdzia głębiej, niż niemowlę w łonie matki. Jak boleśnie rani Mnie niedowierzanie Mojej dobroci. Najboleśniej ranią Mnie grzechy nieufności” (Dzienniczek św. Faustyny, nr 1076).
Bóg karze? Wystarczy, że przestaje chronić. Człowiek już sam się ukarze.
Na Niedzielę Palmową Męki Pańskiej roku C z cyklu "Wyzwania".
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.