Refleksja na dziś

Sobota 24 lipca 2010

Czytania » Boże ogrody

Pozwólmy, by obraz wyjaśniał obraz.

Przydomowy ogród mojego dzieciństwa był królestwem babci. Z wyjątkiem wiosennego przekopywania ziemi, przynależnemu starszemu bratu, to ona wyznaczała rabaty, siała i pielęgnowała. Kiedyś, było jakoś pod koniec maja, w przypływie dziecięcej gorliwości chciałem jej pomóc i wyplewić grządki. Ze spokojem wyjaśniła, jakie mogą być skutki mojej pracy. Zobacz, powiedziała kierując dłoń ku młodej pietruszce, ona ma już bujną nać, ale jest słabo ukorzeniona. Gdy wyrwiemy ten mały chwaścik obok, pietruszka wyleci i już nie odrośnie. Trzeba poczekać, gdy pójdzie bardziej w korzenie. Wtedy będzie można ją przerwać i zająć się chwastami. Zobaczysz, jaka będzie piękna. Miała rację

Słuchając kilka lat później, już z pełną świadomością, przypowieści o chwaście, nie miałem problemów z jej zrozumieniem. A z danej przez babkę lekcji na całe życie zapamiętałem, że na chwasty też mój przyjść odpowiedni czas. Potem był jeszcze kurs uzupełniający. Stary, niemalże dziewięćdziesięcioletni kapłan powiedział mi kiedyś, że najbardziej niebezpieczni dla Kościoła są ci, którzy tak bardzo zajęci są wyrywaniem chwastów, że na pielęgnację dobrego nasienia nie mają już czasu i siły. Staruszek zamyślił się i dodał: ale to nie jest Boże.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski

Sobota, 16. tygodnia zwykłego

Przeczytaj komentarze | 3 |  Wszystkie komentarze »


Ostatnie komentarze:

0 mama 24.07.2010 15:21
dzięki za tę naukę Księże- ech pora zabrac sie do pielęgnacji tego co mam- słowa jakby do mnie- Bog zaplac
1 dariusz12 24.07.2010 13:46
Tak, tylko miłość która "nie pamięta złego" i jak już jest to "nigdy nie ustaje".
Nie można miłości się nauczyć, pozyskać, zdobyć czy wypracować nawet perfekcyjnie przestrzegając prawo Boże.
Miłość jest DAREM.
Jak jest miłość, nie ma problemu z chwastem czy pszenicą.
2 renata155 24.07.2010 10:43
tak..to bardzo takie nasze ludzie..skupiając się na wadach,niedoskonałościach innych,poprawiając,wymagając,wytykając (nie mówiąc już o tym,że powinno się zacząć od siebie),nie zauważamy,lekceważymy,spłycamy dobro które w nich jest--wzmacniając dobro,można doprowadzić do zmian złych nawyków,a nawet do wykorzenienia ich...tylko,że to wymaga cierpliwości,i pracy niestety także pracy nad sobą samym,nad wybuchowością,zniecierpliwieniem ,perfekcjonizmem do którego(nawet jeśli podświadomie) dążymy...chcemy mieć wysprzątany dom,pełne konto,przystojnego męża,i nienagannie wychowane dzieci--skupiając się tylko na tym,wyrabiamy nawyk rywalizacji i blichtru,życia na pokaz..nie przyjmujemy do wiadomości niczyjej słabości--- w ten sposób wyrywamy kłos pszeniczny razem z chwastem--pozostaje ktoś kto owszem jest kimś kogo chcemy mieć,ale kim on naprawdę jest?,przestaje mieć znaczenie,ważne że się idealnie komponuje z naszą wizją naszego świata...to,że kłos stracił ziarna i jest pusty nawet dla siebie samego,to już nas nie interesuje,być może nawet nie przejdzie nam przez myśl,że to my go wykruszyliśmy.

wszystkie komentarze >

Uwaga! Dyskusja została zamknięta.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg