Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się! - woła Ojciec do sług. Niemal te same słowa powtarza starszemu synowi, jako koronny argument. Trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się...
Powrót ze śmierci do życia kogoś najbliższego to bez wątpienia powód do wielkiej radości. Nic dziwnego, że Ojciec chce świętować z największą pompą, jak to możliwe. Każdy z nas by tak postąpił wobec cudu, który dokonał się na naszych oczach.
Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że tylko Ojciec widzi ten cud. Nic nie wiadomo, by entuzjazm ogarnął służących. Ale i sam zmartwychwstały chyba jest zaskoczony... Już nie mówiąc o starszym bracie, który wydaną ucztę uważa za przyjęcie na cześć. Za niesprawiedliwe wyróżnienie.
Żeby zobaczyć cud zmartwychwstania trzeba najpierw przeżyć i opłakać śmierć. Swoją lub kogoś najbliższego. Jeśli nie umarł, z czego tu się cieszyć?
Czasem głębokość własnej - minionej już - śmierci widzi się dopiero doświadczając różnicy, jaką stwarza Życie. Żaden z braci jeszcze tego nie wie.
Jeden już ożył, choć przed nim daleka droga. Drugi ciągle czeka na zmartwychwstanie...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.