Boża moc, Jego palący gniew, Jego zazdrość o wszelkie przejawy bałwochwalstwa – jakimikolwiek słowami spróbujemy to opisać, jakimikolwiek metaforami zobrazować, wyczuwamy tę wyraźną granicę pomiędzy Nim a nami, pomiędzy potęgą Boga a człowiekiem. Jeżeli wolno nam stawać przed Nim, jeżeli wolno nam mówić do Niego, jeśli wolno nam wyciągać ręce w geście uwielbienia – to dlatego, że Bóg tak zechciał, taka jest Jego wola wobec nas, stworzeń.
Ten potężny Bóg nie tylko jednak „przenika i zna człowieka”. Nie tylko odpowiada nam tak jak Hiobowi, nie tylko mówi do nas. Bóg pozwala nam także przemawiać w Jego imieniu. Słyszymy dziś słowa Jezusa, który ogłasza, że kto uczniów nie posłucha, kto nimi wzgardzi – to tak, jakby wzgardził Bogiem samym.
Czy więc nasze słowo, nasze nauczanie, nasze świadectwo życia nie powinny być jak najczytelniejsze, najbardziej przejrzyste, szlachetne? Czy czasem nie potrzeba tu większego wysiłku z naszej strony, pokory, hartu ducha? Czy nie mamy czegoś do zrobienia dziś właśnie?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.