Wydaje nam się, że jesteśmy panami świata – robota pali nam się w rękach, zawsze w końcu podnosimy się z kolan, za nic mamy niepowodzenia, okazujemy się zapobiegliwi i zaradni. Do czasu. Wszystko do czasu.
Bo jest taka słabość, która zwala nas z nóg. Jakby wymierzona prosto w nas, na naszą własną miarę, trafiająca prosto w serce. Jest takie nieszczęście, w obliczu którego jesteśmy bezradni i zależni od innych jak dziecko. Takie, które objawia prawdę o nas: oto jesteśmy nadzy, cali w Jego ręku.
Ta chwila zadumy wtedy. To dojmujące przekonanie, że świat nie może być taki, że prawda o rzeczywistości musi być inna. Że musi przyjść Ten, kto może pokonać to wszystko, nawet śmierć. Jedyny Pan świata, ostateczny Zwycięzca: Jezus.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.