Mówi się o niektórych ludziach, że nie znają „prawdziwego” życia. Bo nie wiedzą, co znaczy przetrwać do pierwszego. Albo ile czasu i znużenia kosztuje codzienne ugotuj, wypierz, pozamiataj. Albo że intelektualny wysiłek to też wysiłek. Itp., itd. Czy jednak Bogu, który każe nam nasycić się swoim słowem, postawić możemy ten sam zarzut?
Czy On, Stwórca wszechrzeczy, naprawdę nie rozumie, co znaczy zaspokoić głód nas, maluczkich? Czy to raczej my nie rozumiemy, że tylko Boży pokarm utrzyma nas przy życiu?
Dodaj swój komentarz »