Stawiając to pytanie myślimy o rozterkach Naamana przed domem proroka. Wejść czy nie wejść do Jordanu. Intuicja sług okazała się być zbawienną. Człowiek nie zawsze jest w stanie sam rozeznać, co dla niego najlepsze. Dlatego potrzebuje wspólnoty. Choć czasem ta wydaje się być pozorną. Przecież słudzy bardziej niż na miano członków wspólnoty zasługują na miano najemników. Zatem co jest trudniejsze? Polegać na własnej intuicji czy zdać się na rozeznanie otoczenia?
Ale i ostatnia pokusa, w opowieści nie nazwana, warta jest uwagi. Co robi człowiek doświadczający tak radykalnej jak Naaman przemiany? Oczywiście chwali się odzyskanym zdrowiem. Pokazuje ręce, nogi, twarz – siebie. Przed taką pokusą zatrzymania uwagi na sobie zapewne stanął także wódz wojska syryjskiego. Jak widać wyszedł z tej walki zwycięzcą. Bo jego ostatnie słowa są oddaniem chwały Bogu. „Nie ma Boga poza Izraelem.” Zatem co jest trudniejsze? Mówić o sobie z Bogiem w tle? Czy mówić o Bogu bez tła? Choćby tym tłem miało być uzdrowione z trądu ciało.
Modlitwa
Choć brak mi wiary przenoszącej góry, iskierka nadziei tli się w moim sercu. To ona daje mi ufność, że zaprowadzisz mnie jak Naamana nad wody Jordanu i sprawisz, że dusza moja zostanie uzdrowiona z trawiącego ją trądu grzechu.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.