Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Braterska miłość. Gościnność. Dobroczynność. Wzajemna więź. No i cześć oddawana Bogu przez wyznawanie także ustami Jego imienia. Do tego zachęca mnie dziś autor Listu do Hebrajczyków. Zbyt wiele?
Pamiętam nie które schroniskowe rozmowy. Nie tyle ich treść, co atmosferę. Nie znałem tych ludzi. I nigdy więcej się już nie spotkaliśmy. A przez tych parę chwil zachowywaliśmy się, jakbyśmy byli najlepszymi znajomymi na świecie. Pewnie nie było to takie trudne dlatego, że mieliśmy świadomość tymczasowości. I naszego spotkania i bagażu, o który trzeba się było troszczyć i nie zawsze wygodnych warunków. Cóż, to tylko jedna, dwie, osiem nocy...
„Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść” – dodaje autor Listu zachęcając chrześcijan do dobrego życia. No pewnie. Wielkie prowizorium. Jeśli ma się świadomość tymczasowości, znacznie łatwiej kochać. Przecież to tylko jeden, dwa, osiem, czterdzieści albo osiemdziesiąt lat. A potem już tylko szczęście. I radość bez końca....
Modlitwa
Przyzwyczajam się już, Panie, do swojego miejsca na ziemi. Nie bardzo chciałbym dziś ruszyć w daleką drogę. Tu mi dobrze. Ale...
Kiedy patrzę w przeszłość żal mi tych wszystkich znajomych których los rzucił na zupełnie inne drogi. Gdzie są dziś? Jacy są? Czy jest im dobrze? Czy źle? Nie wiem. Więc chyba dobrze, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy pozwolisz mi się z nimi znów spotkać.
Tak, będę musiał zostawić to swoje wygodne miejsce na tej ziemi, ale chyba będzie mi mniej żal, gdy przypomnę sobie, że nareszcie idę na spotkanie z zapomnianymi braćmi. Nareszcie będziemy się mogli nagadać...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.