Czym nęci nas Bóg? Przecież i Mojżesz podszedł do gorejącego krzewu z czystej ciekawości: „Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?”. Wiemy, co było dalej – wielkie dzieła Boże, ale był też ten pierwszy impuls, który pchnął patriarchę do działania. Swoją drogą, trochę się naczekał – cudownie ocalony, wychowany na dworze faraona, potem wygnany, a życie w kraju Madianitów też nie okazało się bajką. Dla nas – kilka biblijnych stron, dla niego – wiele dni, lata całe.
Skąd wziąć cierpliwość? I w jaki sposób rozpoznać Boże powołanie? Przecież życie uczy nas czegoś odwrotnego – że nic nie znaczymy, nasze dni upływają w szarzyźnie i trudzie, więc dlaczego nagle miało by się to zmienić? My na przywódcę narodu?! Dobre sobie!
A jednak Bóg nas nęci. Nęci nas niezwykłością gorejącego krzaka – jakiegoś światła, które migoce uparcie, domaga się, byśmy podeszli bliżej, sprawdzili. Mówi – „Tak, ty właśnie. Tobie Syn zechciał objawić. W tobie Ojciec ma upodobanie”.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 3 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.