Hm... Tym, którzy są obciążeni proponuje się wziąć jarzmo? Czy ktoś tu aby nie szuka z nami zaczepki? Czy Bóg przywołując nas wszystkich do siebie, obiecując pokrzepienie, nie powinien raczej nas odciążyć, niż jarzmo nam nakładać? Ba, żąda, byśmy to jarzmo sami, z własnej woli, sobie wzięli!
Możemy sobie oczywiście pomędrkować, że jedno odbiera, a drugie – niby lepsze – nakłada. Ale spróbujmy to wytłumaczyć komuś, kto rzeczywiście słania się pod ciężarem! Spróbujmy wytłumaczyć to sobie samym – kiedy przeciążeni upadamy, kiedy świat zwala się nam na głowę, kiedy kręcimy się w kółko jako roboczy wół przy kole obrotowym.
Znowu żąda się od nas niebotycznego zaufania. Znowu. Chwilę temu przedstawialiśmy ostrożnie Najwyższemu własne wątpliwości, czy to na pewno o nas Mu chodziło – jak Mojżesz przy gorejącym krzaku. A tu Bóg każe nam iść i rozgniewać faraona, władcę naszego świata.
Zrobię to? Czy naprawdę to zrobię?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.