Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna”.
Niesamowita obietnica. Wszystko? O cokolwiek poproszę Ojca w imię Jezusa?
Zaraz na myśl przychodzą wszystkie nie wysłuchane modlitwy. I jednocześnie wszystkie wysłuchane. Nawet takie, w których prosiłem o cuda. Których więcej?
Zdawać by się mogło, że jeśli choć jedna moja prośba pozostała nie wysłuchaną, to obietnica zawiodła. Nieważne przecież czy dodałem, ze proszę w imię Jezusa czy nie. Przecież choć może byle jakim, ale jestem Jego uczniem. Tylko... Kiedy patrzę w przeszłość na te swoje nie wysłuchane modlitwy, bywa, że jestem Bogu za to nie wysłuchanie niektórych z nich wdzięczny. A bywa że dostrzegam, iż wysłuchanie niektórych z nich wcale na dobre mnie czy bliźnim nie wyszło. Cóż, Bóg naprawdę wie lepiej.
Chętnie bym prosił Boga o cokolwiek, żeby cieszyć się, jak wielką modlitwa ma moc. Tylko wiem, że On, który przecież chce dobra każdego z nas, widzi wszystko wyraźniej. Dlatego nawet jeśli zachęcony przykładem wdowy z przypowieści o przewrotnym sędzim w modlitwie upieram się przy swoim, nawet jeśli mówię Mu, że tym razem to chciałbym żeby jednak była moja, nie Twoja wola Boże, to przecież wiem, że na pogodzeniu się z Jego wolą źle nie wyjdę. Tak, wierzę, że modlitwą mogę przenieść góry. Tylko wiem też, że nikomu do niczego nie jest potrzebne. I tylko przyniosłoby szkody.
Modlitwa
Co bym chciał? Zachcianek miałbym, Panie Boże, wiele. Ale wiem, że moje myśli są płaskie i przyziemne. Dziękuję, ze Ty wymyślasz lepsze. Tylko pamiętaj, że na trudnych drogach będę zawsze jęczał i narzekał. Bo żaden ze mnie bohater...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.