Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Wysłani przez Kościół, szli przez Fenicję i Samarię, sprawiając wielką radość braciom opowiadaniem o nawróceniu pogan. Kiedy przybyli do Jeruzalem, zostali przyjęci przez Kościół, apostołów i starszych. Opowiedzieli też, jak wielkich rzeczy Bóg przez nich dokonał.
Szli do Jerozolimy z problemem, który trzeba było powierzyć do rozstrzygnięcia Kościołowi. Ale szli z radością, niosąc naręcza owoców swojego głoszenia. Ci, którym o tym opowiadali, podzielali ich radość. Oto na ich oczach, więcej, przez nich spełniały się słowa: Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity.
Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni - mówił Jezus. Ich prośby zostały wysłuchane. Teraz mogli cieszyć się bogatym plonem. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. To kolejne zdanie.
Chcemy wypełnienia naszych próśb. Ale czy chcemy przynieść owoc Bożej chwały? Czy naszą tęsknotą jest ta radość, która towarzyszyła Pawłowi, Barnabie, braciom w Fenicji, Samarii, w końcu Kościołowi w Jerozolimie? Czy to, o co prosimy, ma pomnożyć chwałę Boga czy naszą? Chwałę Boga czy... naszej wspólnoty?
Łatwo to pomieszać. Wtedy, w Jerozolimie, też niektórzy nawróceni faryzeusze powiedzieli: Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego. Trzeba ich włączyć w naszą społeczność. Młody Kościół wybrał inną drogę. Drogę, która przyniosła wielką Bożą chwałę, która pozwoliła głosić Jego Imię po całej ziemi.
Jaką drogę my wybierzemy?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.