Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał.
Wielu było w Izraelu rabbich, wędrownych nauczycieli Prawa. Można było wybrać. I wybierano. Z Jezusem jednak było inaczej. Szły za nim tłumy. Po części zapewne głodne cudów, ale przecież nie byłoby trudno zamienić ich w uczniów. A jednak Jezus o nich nie zabiega. Wręcz przeciwnie, mówi rzeczy trudne. Tak trudne, że wielu odchodzi...
Wybrałem /wybrałam Boga. To mój osobisty wybór... Tak, to bardzo istotny krok. Ale... mój wybór jest czymś, nad czym mam pełną władzę. Mogę go zmienić. Wielokrotnie przecież zmieniamy nasze decyzje pod wpływem nowych faktów czy okoliczności. Nasza decyzja zatem to zbyt mało.
Ja was wybrałem - mówi Jezus. Co więcej: przeznaczyłem was... Wybrać i przeznaczyć kogoś do konkretnych zadań może tylko ten, kto ma władzę. Tak, Jezus ma władzę. Wybiera i przeznacza. Ale Jego władza jest inna. Nie jesteśmy sługami, ale przyjaciółmi. Oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego - słyszymy. Wiemy, co wybrał, wiemy, jaka jest jego droga.
Ja was wybrałem i przeznaczyłem. Ale nie do zadań, których sam się nie podejmę. Nie do tego, czego sam nie chcę zrobić. Nie do tego, co jest poniżej mojej godności. Wybrałem was i przeznaczyłem do tego, byście mnie naśladowali. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Aż do granicy, jaką jest oddanie życia jeden za drugiego. Wtedy przyniesiecie owoc, który będzie trwał.
Teraz pora na nasz krok. Już nie wyboru jednego z wielu nauczycieli, ale wyboru przyjaźni. Relacji, która wyprowadzi na nowe, może niełatwe drogi. Drogi, po których pójdziemy za Nim i z Nim. Konsekwentnie i do końca. Przyjaciół się nie zostawia...
Znamy przecież cel.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.