Potrzebujemy prowadzenia. I to nie prowadzenie przez kogoś, kto stoi w cieniu, pozwalając nam trwać w złudzeniu, że sami dokonujemy wyborów. Jezus staje w świetle, Jego nakazy są jawne, Jego słudzy dają się zobaczyć. Nie manipuluje, a uczy prawdy. Nie zwodzi, a wskazuje drogę.
Pragnienie nas, chrześcijan, aby nawet na jotę nie odejść od Bożych przykazań, aby zachować w sercu Boże prawa – to wartość większa niż wszelkie bogactwa. To okoliczność ważniejsza niż wszelkie prognozy wzrostu i dobrobytu. Tak jak pragnienie Salomona, by mieć serce „rozróżniające dobro od zła” zaowocowało potęgą, bogactwem i sławą, tak zaowocuje i nasze pragnienie postępowania zgodnego z Bożym prawem.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.