Zadziwia łatwość, z jaką Lewi opuścił przynoszącą duże korzyści pracę, wstał i poszedł za Jezusem. Spróbujmy wniknąć w jego duszę.
Majątek i pozycja społeczna dają satysfakcję. Fakt. Zazdrość pomijamy, bo tej doświadczyć można wszędzie. Niekoniecznie dysponując pieniędzmi czy władzą. W tle natomiast pojawiają się wyrzuty sumienia i ludzka pogarda. Ściśle ze sobą powiązane, gdyż służył obcemu mocarstwu. Śmiało można je nazwać Mateuszowym jarzmem. Gdy Jezus stanął przed nim i powiedział: „Pójdź za Mną” – potrafiąc liczyć, musiał szybko przekalkulować. Teraz, albo nigdy.
„Jeśli u siebie usuniesz jarzmo…” Oto Uzdrowiciel przyszedł do chorego. Posłany przez Ojca do tego, który od Ojca się odwrócił. Wejrzał na nędzę, ból i utrapienie. – Teraz, albo nigdy.
Ale i to należy zauważyć: zadziwia łatwość, z jaką Jezus przekroczył, wbrew opinii publicznej i utartym zwyczajom, próg domu Lewiego. Bo Bogu łatwiej przyjść do człowieka niż człowiekowi do Boga.
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.