Patrzymy na drogę życia i śmierci, słuchamy o zysku i stracie, mając wewnętrzną pewność wskazania dobrego kierunku. Choć ta pewność nie zawsze, a może nawet dość często, nie przekłada się na codzienne wybory. Cóż, jak pisał Apostoł, „nie czynię dobra, którego chcę, ale zło, którego nie chcę”.
„Patrz, kładę przed tobą…” Może tego właśnie potrzebujemy zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję. Zobaczyć jej konsekwencje. Bliższe i dalsze. Podejmując ją bardziej zdać się na potrzebujące czasu i modlitwy rozeznanie, niż na spontaniczny odruch.
Patrz! Nie po to by podziwiać czy krytykować. Patrz, by swoją sytuację zobaczyć tak, jak ją widzi Bóg. To znaczy z miłością. Ona pozwoli dobrze wybrać. Nawet wtedy, gdy wybór po ludzku będzie oznaczał stratę. Bo wybierając Miłość nigdy nie tracisz.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.