Zadziwiające. Słowa o tym, że Bóg „poprzysiągł przodkom naszym” łaskawość, mogą niewiele dla nas znaczyć do chwili, gdy ci mentalnie odlegli przodkowie stają się naszą realną zmarłą matką, babcią, zmarłym ojcem, dziadkiem. Wtedy dopiero obietnica łaskawości trafia w punkt – wręcz oczekujemy od Boga miłosierdzia i łaski dla nich.
Podobnie dzieje się, gdy słyszymy o Bożym sposobie bycia: „Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca”. Kiedy obok osobistej historii, obok uwikłanego w grzech „ja” widzimy twarze i historie konkretnych braci i sióstr – wszystko się zmienia. Słowa o przebaczeniu zyskują gatunkowy ciężar. Bo oto znajdujemy się wśród ludzi tak jak my potrzebujących łaski i przebaczenia. Boża wierność obietnicom jest realna nawet wtedy, gdy z trudem udaje się nam na tych właśnie konkretnych bliźnich patrzeć, wtedy, gdy nasze serce wciąż opiera się przed uznaniem ich za swoich.
Dodaj swój komentarz »