Dziwny był ten Herod. Jego religijność znaczy się. Proroka kazał ściąć, bo nie chciał złamać danej publicznie, ale głupiej obietnicy, a potem tak bardzo interesował się kim jest ten, kto przyszedł po nim. Ciekawy cudowności, ale przecież kiedy później miał okazję z Jezusem rozmawiać, bo Piłat Go doń odesłał, i tym Prorokiem wzgardził. Kim więc dla niego byli owi prorocy? Kim był Bóg? Igraszką mającą zaspokoić ciekawość? Wyszywaną złotem kokardką, mającą dodać splendoru jego władzy?
W sumie to dziś, choć nie ma takich królów i królików jak Herod, też bywa podobnie. Są ludzie, dla których Bóg jest tylko ozdóbką dla ich wspaniałości; ozdóbką, mają mającą stanowić alibi, że są wierzący. Ale przecież Bóg nie jest niczyją ozdobą, ale Panem...
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.