Józef do braci, błagających go o to, by się na nich nie mścił: „Nie bójcie się. Czyż ja jestem na miejscu Boga?”
No właśnie. Czy ja jestem na miejscu Boga? Nie mnie sądzić bliźniego. Nie mnie go karać. Jestem tylko człowiekiem. Mogę w swoich sądach się mylić, w karze być zbyt surowym. Lepiej niech Bóg robi, co uzna za słuszne. Przecież jest sprawiedliwy. Umie rozpoznać szczerą skruchę. I nie pozwoli, by ten, komu wybaczył uczynioną mi krzywdę wyrządził mi ją po raz kolejny, w poczuciu bezkarności śmiejąc mi się w twarz.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.