Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jest późny wieczór. Niebawem rozpoczyna się Wielki Post. Wpatrzony w ekran czytam lekcje przeznaczone na Środę Popielcową. Wezwanie do nawrócenia, do pojednania się z Bogiem, wezwanie do wolnej od interesowności pobożności... Ale moje oczy przykuwa jedno zdanie z Joela:
On bowiem jest litościwy, miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad niedolą.
Czytam i czuję się, jakbym właśnie przekroczył próg domu. Jestem u siebie...
Bóg jest dobry. Gdyby tylko od mnie wymagał... A tak czasem mi się wydaje.... Czym wtedy różniłby się od tych wielu mędrców, którzy próbują wkręcać bliźnich w perfekcjonizm czy praco(nauko)holizm? Joel mówi, jaki Bóg naprawdę jest. Wierzę, że pisał to pod Jego natchnieniem. Jeśli Bóg taki właśnie jest, nie trzeba mnie przekonywać, zachęcać, straszyć karami. Przy takim Bogu zmieniać się na lepsze, nawracać, to pragnienie serca: by być tak świętym jak On. Litościwy, miłosierny, nieskory do gniewu i łaskawy...
Tylko jak się zmienić? Chyba nie umiem siebie okiełznać. Nie chodzi przecież o to, by się zmusić do dobra, ale by całym sercem dobro pokochać. Może posiedzę trochę przy Nim. Choć nic mądrego , co mógłbym powiedzieć, nie przychodzi mi do głowy. Ostatecznie samo przebywanie z Nim pewnie też choć trochę mnie do Niego upodobni....
Modlitwa
Boże, nasz Ojcze. Tyle Ci już w życiu powiedziałem. Dziś co powiedzieć – nie wiem. Ty wiesz wszystko, Ty znasz każda moją myśl, każde moje pragnienie, każdą troskę, każdy ból... Wiesz o tym wszystkim nawet więcej niż ja sam nie tylko byłbym w stanie wyrazić, ale nawet ogarnąć myślami. Dziś chyba milczenie najlepiej wyrazi to, co dzieje się w sercu. Jeśli chcesz – mów, może milcząc więcej dziś usłyszę. A jeśli nie... To niech to milczenie wyrazi moje pragnienie z Tobą komunii...
Z nauczania Jana Pawła II
Eutanazja staje się aktem jeszcze bardziej godnym potępienia, gdy przybiera formę zabójstwa, dokonanego przez innych na osobie, która w żaden sposób jej nie zażądała ani nie wyraziła na nią nigdy zgody. Szczytem zaś samowoli i niesprawiedliwości jest sytuacja, w której niektórzy — na przykład lekarze lub prawodawcy — roszczą sobie władzę decydowania o tym, kto ma żyć, a kto powinien umrzeć. Pojawia się tu znów pokusa z Edenu: stać się jak Bóg, „poznając dobro i zło” (por. Rdz 3, 5). Ale tylko Bóg ma władzę decydowania o śmierci i życiu: „Ja zabijam i Ja sam ożywiam” (Pwt 32, 39; por. 1 Sm 2, 6; 2 Krl 5, 7). Sprawuje On swą władzę, kierując się zawsze i wyłącznie zamysłem mądrości i miłości. Kiedy człowiek, zaślepiony przez głupotę i egoizm, uzurpuje sobie tę władzę, nieuchronnie czyni z niej narzędzie niesprawiedliwości i śmierci. W ten sposób życie słabszego zostaje oddane w ręce silniejszego; w społeczeństwie zanika poczucie sprawiedliwości i zostaje podważone u samych korzeni wzajemne zaufanie — fundament wszelkiej autentycznej relacji między osobami.
(Evangelium vitae 66)