Bije z tej dzisiejszej Ewangelii jakiś blask. Może przez to, że mowa jest o świetle i świeczniku. Dobra Nowina nie po to jest, by ją przed światem ukryć, ale by ją ogłosić. I ciągle ogłaszać...
Ale są w tej Ewangelii też słowa będące mocna przestrogą:
Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą.
Jeśli ganię świat za kłamstwa jak sam mogę kłamać? Jeśli za cudzołóstwa czy lepkie ręce na cudze, to muszę być inny, lepszy. Jeśli za niewiarę... To czy po mnie widać, że wierzę? Tak, jeśli wytykam światu zło, grzech, głupotę sam muszę być inny. Bo inaczej surowo zostanę osądzony. Przez ludzi. Bo o sądzie ludzkim chyba mówi tu Jezus.
Ale jeśli Bóg zrobi podobnie? Osądzi mnie według tego, jak sądzę innych? Bezpieczniej być w tym osądzaniu innych łagodnym. Zawsze będzie można wtedy prosić Boga, by i wobec mnie był łagodny. Zresztą być łagodnym, dobrodusznym... Czy to w jakiejś mierze nie jest też stylem ewangelicznym?
Z nauczania Jana Pawła II
Od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się życie, które nie jest życiem ojca ani matki, ale nowej istoty ludzkiej, która rozwija się samoistnie. Nie stanie się nigdy człowiekiem, jeżeli nie jest nim od tego momentu. Tę oczywistą prawdę, zawsze uznawaną, (...) nowoczesna genetyka potwierdza cennymi dowodami. Ukazała ona, że od pierwszej chwili istnieje dokładny program tego, kim będzie ta żywa istota: człowiekiem, tym konkretnym człowiekiem, którego cechy szczególne są w pełni określone. Od zapłodnienia rozpoczynają się dzieje życia człowieka, choć potrzeba czasu, aby każda z jego wielkich potencjalnych zdolności w pełni się ukształtowała i mogła być wykorzystana (Evangelium vitae 60).