Anna do Helego: „O tego chłopca się modliłam i Pan spełnił moją prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu”.
Taka wymiana darów. Ty mi dałeś, Boże, syna, mogłam się nim przez parę lat nacieszyć mając go przy sobie, a teraz ja z wdzięczności oddaję go Tobie. I będę się cieszyła, że Samuel jest. I że jest blisko Ciebie, mojego dobrodzieja.
Podobnie Maryja: Wielbi Boga, za wszystko co jej wyświadczył, za dar Jego Syna, który został i jej Synem. A kiedyś odda go Bogu. Chyba jeszcze nie w świątyni, w dniu ofiarowania. I nie wtedy, gdy będzie szukała małego Jezusa, który zgubi się podczas pielgrzymki do Jerozolimy. Czy wtedy, gdy wraz z rodziną będzie się do niego przeciskać przez tłum? Czy dopiero później w chwili której nie znamy, ale zanim ujrzy Go na krzyżowej drodze i wiszącego na krzyżu? W każdym razie odda. Być może ciągle powtarzając – choć z bólem serca – wielbi dusza moja Pana...
Nic co na tym świecie mam, nie jest tak naprawdę moje. Wszystko jest Bożym darem. Ale patrząc na Annę i Maryję wiem, że jeśli ten dar z miłością zwracam Bogu, On pomnoży dobro z nim związane. Jak pomnożył dobro związane z oddaniem Mu Samuela i Jezusa...
Modlitwa
Nic nie mam swojego, wszystko z reki Twej, ale mnie samego przyjąć chciej – śpiewałem kiedyś. To prawda, Panie Boże. Nic co mam, nie jest tak naprawdę moje. Jeśli mogę Ci coś ofiarować, to tylko siebie. Choć wiem i pamiętam, że w sumie i tak jestem Twoim stworzeniem, może miła Ci będzie choćby ta moja wolna decyzja? Nie wiem, czy za parę dni w przypływie egoizmu tego daru nie będę Ci chciał zabrać. Ale ufam, że dając Ci siebie, tak naprawdę siebie nie stracę. Zyskam pomnożonego skarbami Twojej łaskawości... I wydaje mi się, ze to nie wyrachowanie. Po prostu wiem, że jesteś zawsze hojniejszy niż ja...
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.