„Pocieszcie, pocieszcie mój lud! mówi wasz Bóg” (Iz 40,1).
Kiedy mam problem, zastanawiam się, kto mógłby mi pomóc go rozwiązać. Zaczyna się od przyjaciół, kolegów, znajomych. Wtedy też sprawdza się stare porzekadło, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Wśród „pocieszycieli” jedni mówią: nie martw się”, inni – jakoś tam będzie, poradzisz sobie”. Mnie przecież nie o to chodzi! Nie interesują mnie również tanie „słowa-usypiacze” albo „słowa-rozdrażniacze”, które zmierzają w kierunku: „najlepiej zrobisz, jak dasz sobie radę sam”.
Są jednak sytuacje, w których nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Takie, co po ludzku wydają się być bez wyjścia. Warto wtedy na pocieszenie spojrzeć w perspektywie wiary, jak sugeruje prorok Izajasz. I oddać się pod opiekę Boga, odnawiając swoją ufność wobec Ojca, który jest w niebie. Wtedy dopiero możemy doświadczyć wewnętrznego światła i nowego wyzwolenia.
Modlitwa
„Oto przyjdzie Pan i z Nim wszyscy Jego święci; * tego dnia zajaśnieje wielka światłość” (por. Za 14, 5. 7, Antyfona na wejście).
Czytania mszalne rozważa ks. Leszek Smoliński
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.