„Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie” – mówi Dawid do Natana. Już drugi raz w tym tygodniu słyszę te słowa. I choć uderzają tak mocno, dziś jednak zwracam swoją uwagę na dalszej części rozłożonej na dwie sceny rozmowy Dawida z prorokiem Natanem. „Wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem”. Oto teraz obietnica ta zaczyna się ziszczać – woła Zachariasz. Bóg właśnie swój lud nawiedza i wyzwala; wzbudza dla niego moc zbawczą w domu Dawida; wybawia od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy Izraela nienawidzą.
Izraela? Nie tylko. Także nas, nowego Izraela, Kościół. Wyzwala każdego, kto uwierzy synowi Dawida, Jezusowi Chrystusowi. I nie tylko od ziemskich nieprzyjaciół, ale też z ręki tego, który najbardziej człowieka nienawidzi: diabła. Nadchodzi koniec jego panowania nad siedzącą w mroku i cieniu śmierci ludzkością...
Bóg zawsze daje więcej niż jest w stanie dać Mu człowiek. Bo nie jest skrupulatnym kupcem, który da tylko tyle, za ile mu zapłacono. Tym uczciwiej jest, zamiast z pretensją właściwą ludziom zarozumiałym, z pokorą przyjmować postawę Dawida. Nigdy nie dam Bogu więcej, niż on dał mi. Ale przynajmniej muszę mieć tego świadomość.
Modlitwa
Siedziałem, Boże, w mroku i cieniu śmierci. Próbowałem jakoś ułożyć swoje życie tu na ziemi. Ale tylko się miotałem. Nic się nie układało. Aż pewnego dnia zrozumiałem: jest życie wieczne. Od tej chwili wszystkie klocki życiowej układanki zaczęły do siebie pasować. Dziękuję Ci, ze wydobyłeś mnie z tego mroku i cienia śmierci i oświetliłeś moje życie nadzieją życia wiecznego. Ja, ziemski paproch, nic nie znacząca drobina w Kosmosie, będę mógł na zawsze żyć w otoczeniu swojego Stwórcy....
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.