W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. 1 J 4,18.
Św. Jan tłumaczy, w czym tkwi źródło lęku. Jest nim brak miłości. Nieraz doświadczam uczucia lęku, strachu, niepokoju. Pojawia się, gdy po raz kolejny odkrywam swoją słabość, czy obnażającą mnie prawdę. I zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje? To kwestionowanie Bożej miłości, obawa, że nie zasłużę na nią, że Bóg takiej mnie nie kocha, wzbudza niepokój serca. A On przecież właśnie kocha mnie z moją słabością i grzechem, z całą moją nieudolnością i bezradnością. Ciągle zapominam, że wybaczy, gdy Go o to poproszę, gdy okażę Mu skruchę. Zapominam, że prawda o mnie nie zmieni Jego miłości. On czeka na mnie, bym ze swym lękiem przyszła do Niego. A ja zamiast oddać go w Jego ręce, gmatwam się w tym stanie, usiłując sama sobie z nim poradzić.
Niepokój i lęk pojawiają się również, gdy muszę sprostać trudnym sytuacjom. Próbuję oprzeć się na sobie samej, bo słabo ufam Bogu. Powątpiewam w Jego moc i w to, że On może wszystko. Usiłuję zmieniać siebie własnymi siłami, sama pokonywać słabości i trudności. A przecież nie wypracuję w sobie pokoju, radości jakąś techniką, czy zasługą. Bo to może jedynie zdziałać łaska Boża. Doświadczając własnych ograniczeń powinnam z ufnością przychodzić do Jezusa, by to On wyrwał mnie ze skupienia na sobie samej i przemieniał mnie, by odebrał lęk. I nauczył prawdziwej miłości, tej, co odbiera lęk.
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
frgiovanni
Wspólnota Miłości Ukrzyżowanej - Jedynie w Bogu.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.