Prawie codziennie, a na pewno co tydzień, podczas Eucharystii wypowiadam te słowa. I co? Czy widzę jakiś owoc tej modlitwy?
Czy moja dusza prawdziwie zdrowieje, czyli coraz mocniej przylega do Boga? Zwraca się do Niego, ufa Mu i wierzy, że wszystkie Jego słowa są prawdziwe i godne zaufania?
Czy coraz mocniej kocham drugiego człowieka, mimo że widzę jego wady i słabości? Czy jest we mnie coraz więcej cierpliwości, łagodności, wyrozumiałości?
Coraz więcej radości?
Jeśli nie, to znaczy, że nie wierzę w to, że Jezus naprawdę ma moc, by jednym swoim słowem uzdrowić moją duszę. I że On naprawdę chce tego dokonać.
Chory sługa setnika nie zrobił nic, by zostać uzdrowionym.
Cud dokonał się dzięki wierze jego pana, że Jezus ma moc, a on, setnik, nie jest godzien, by Jezus wszedł do jego domu.
To dla mnie wskazówka, by prosić o większą pokorę w relacji do Boga i o większą wiarę, ufność w moc Jego słowa. On przyrzekł i nie odwoła tego, co powiedział: „Proście, a otrzymacie…”
Modlitwa:
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.