Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Życie ma swoje wzloty i upadki. W sytuacjach pomyślnych, dobrych jestem napełniona radością i poczuciem szczęścia. W sytuacjach trudnych, wymagających przepełniają mnie zgoła inne uczucia.
Czy jednak kiedykolwiek czułam się napełniona „całą Pełnią Boga”?
Może wtedy, gdy patrzę na męża, czytającego książkę, i ogarnia mnie przeogromne wzruszenie i wdzięczność, że ten człowiek nieustannie przy mnie jest, kocha mnie, szanuje, na różne sposoby okazuje, jak jestem da niego ważna i cenna?
A może wtedy, gdy pełna skruchy wypowiadam Bogu: „Tak! Chcę z całego serca jej przebaczyć to wszystko, co krzywdzące, bolesne, trudne! Wybacz mi, Panie, grzech nieprzebaczenia!”?
Może cała Pełnia Boga napełnia moje serce i umysł na adoracji, gdy uspokajają się wzburzone fale uczuć, gdy łagodnieje spojrzenie na bliźniego, na jakąś sprawę dla mnie ważną, ale i bolesną?
Miłość Chrystusa przewyższa wszelką wiedzę i tylko duchem można ją ogarnąć. Jest ona jak ogień oczyszczający to wszystko we mnie, co nie jest z Boga. Oddziela człowieka od zła i od grzechu, a czasem też od drugiego człowieka, gdy staje on na drodze pozyskania Chrystusa, i prowadzi tylko do jednego: do uwielbiania Ojca za wszystko, w każdej sytuacji.
„Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk.” (Flp 1,21).
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.