Przypowieść o bogaczu i Łazarzu stawia pytanie o wiarę: Czy wierzę, że za ziemskie trudy i cierpienia naprawdę otrzymam nagrodę w niebie?
Czy ta wiara pomaga mi dźwigać krzyż codzienności, czasem ogromnie bolesnej i niewdzięcznej?
Raczej nie chciałabym być w sytuacji Łazarza: być pozbawioną wszystkiego, nawet jednego dobrego człowieka obok. Cierpieć nie tylko samotność, ale i głód, chłód, bezdomność, poniżenie.
Chciałabym mieć choć trochę tego, co miał bogacz: jedzenie, ciepło domu, towarzystwo.
Takie pragnienia nie są niczym złym. Bóg nie jest „wrogiem” posiadania. Przecież to On jest Stwórcą i dawcą wszystkich dóbr tego świata.
Bóg jest jedynie przeciwny egoizmowi i zachłanności, która nie dostrzega drugiego człowieka. Nie liczy się z nim.
Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne, dlatego nieustannie trzeba nad nim czuwać, by oczyszczać je z wszelkiego rodzaju egoizmu i chęci posiadania. By dostrzec, jakie dobra (talenty) posiadam, a jednak je marnuję, nie dzieląc ich z innymi.
Post ze świętym Albertem Chmielowskim
"Doznamy cudów Opatrzności Bożej, która czynić je będzie dla naszych ubogich przez nasze ręce."
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.