Dzisiejsze czytania podkreślają ważny aspekt życia człowieka: wytrwałość.
Trwanie na modlitwie wstawienniczej pomimo bólu rąk. Trwanie wiernie przy nauce Bożej i nieustanne przypominanie o niej innym. Cierpliwe wypraszanie łask u Boga.
Nie jest to łatwe. Czasem przeszkodą jest słabość naszego ciała. Czasem zaprzestajemy wysiłków głoszenia Słowa Bożego z uwagi na opinię otoczenia. Zdarza się, że o nic Boga nie prosimy, wpadając w subtelną odmianę pychy – chęć bycia niezależnym.
Ta ludzka współzależność i współodpowiedzialność też wybrzmiewa w dzisiejszych czytaniach.
Wynik walki Izraela z Amalekitami zależał od modlitwy Mojżesza. Skuteczność jego wstawiennictwa zależała od pomocy Aarona i Chura.
Tymoteusz poznał Dobrą Nowinę, którą głosił Jezus, dzięki nauczaniu św. Pawła Apostoła. Doskonałość innych w podążaniu tą właśnie drogą zależna była potem od tego, czy Tymoteusz będzie dalej to Słowo głosił, w porę i nie w porę.
Szczęśliwe życie wdowy zależne było od łaskawości i litości sędziego.
Nawet on, nie chcąc się do tego przyznać, był zależny od innych ludzi i od Boga, chociaż żył nie bojąc się Stwórcy i nie licząc się z innymi.
Moja wytrwałość w różnych sprawach zależy więc od tego, na ile przyjmuję to, że nie jestem samowystarczalna, ale że jestem zależna od innych, a inni zależą ode mnie. Przyjęcie tej współzależności, życie nią, uczy wytrwałości, tego świętego uporu w dobrych sprawach.
Ale przede wszystkim prowadzi do pokory.
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.” (Mt 7,7)
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.