Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym.
Daje do myślenia ta dzisiejsza Ewangelia....Słuchający Jezusa zgorszyli się słysząc, że mieliby spożywać Jego Ciało i Krew. Dlatego wielu wtedy od Niego odeszło. Ja, chrześcijanin XXI wieku nie gorszę się, bo wiem już, że chodzi o Jego Ciało i Krew pod postaciami Chleba i Wina. Ale gdybym nieuprzedzony sam usłyszał coś podobnego...
W sumie to słuchając Ewangelii czasem słyszę coś, co w głowie nie chce mi się zmieścić. Zbyt wymagające, zbyt trudne. Ot, to, że Jezus ma być ważniejszy niż wszystko inne. A mnie tyle spraw trzyma. Albo że trzeba nienawidzić swojego życia na tym świecie. A ja je kocham, zależy mi na nim; zależy mi na powodzeniu, sukcesach...
Najtrudniejsze to chyba jednak to, by pogodzić się z tym, co w moim życiu nieuchronne. Dlaczego Bóg to na mnie dopuszcza? Gdzie jest ze swoimi cudami Jezus?... Przychodzi pokusa by się odwrócić, obrazić. Wtedy chyba najbardziej potrzeba powtarzać za Szymonem Piotrem: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A ja uwierzyłem. I ufam, że zmartwychwstanę. I będę żył wiecznie.
Dodaj swój komentarz »