Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czy nie przypomina to scenariusza thrillera – „nie mógł nikt – na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią – otworzyć księgi ani na nią patrzeć”? Byliśmy tak blisko katastrofy, o włos. Czy wyczuwamy tę rozpacz? Czy słyszymy ten płacz? Kiedy ta apokaliptyczna scena się rozgrywa, nie siedzimy przecież w domowym zaciszu albo klimatyzowanej kinowej sali – słowa „znikąd ratunku” brzmią inaczej, gdy tkwi się w samym środku akcji…
Choćby nasi poplecznicy przejęli władzę, choćby udało się nam wynegocjować tamten kontrakt, zachować zdrowie, wygrać w totolotka – wszystko na nic. Tkwilibyśmy po same uszy w tym koszmarnym nieszczęściu, w oderwaniu od tego, co na trwałe dobre, piękne, święte – gdyby nie On…
Zdobył nas. Zapłacił krwią. Trzyma nas w garści.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.