Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, (...) winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach – pisze św. Paweł.
Łatwo powiedzieć: odłożyć wszelki ciężar. Życie niesie ze sobą bardzo wiele ciężarów. Nierzadko przyginają do ziemi. A tu wezwanie do biegu! I co niby mam zrobić z tym wszystkim, co mnie przygniata? Z problemami swoimi i innych, z chorobą, z brakiem pracy, z frustracją i krzywdą???
Jezus wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby – przypomina liturgia. A św. Marek w Ewangelii nie szczędzi przykładów. Córka Jaira – już konająca. Kobieta, z której od dwunastu lat uciekało życie. Odeszły uzdrowione.
Jezus wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby. To zdanie było aktualne nie tylko dwa tysiące lat temu. To jest możliwe także dziś. Jeśli tylko potrafimy nasze ciężary choć na chwilę wypuścić z ręki. Jeśli tylko potrafimy oddać Jemu nad nimi kontrolę…
Niełatwo? Niełatwo. Ale może warto?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.