Chociaż widzieli i dotykali… Gdy otwierał oczy, uzdrawiał z trądu, odpuszczał grzechy, karmił chlebem. Źle…! Nie oni. My. Ja.
Bo jest taki rodzaj niewiary gdy serce najpierw powszednieje dar otrzymywany w nadmiarze. Potem jest obojętność. Ta przeradza się w zatwardziałość.
Bliskość Pana nie chroni „z automatu”. Nie jest parasolem otwieranym nad leniwymi i bezmyślnymi, nad oglądającymi się wstecz za pełnymi garnkami mięsa w Egipcie, nad pragnącymi służyć Bogu i mamonie. Bliskość Pana jest tarczą dla tych, którzy Go szukają, dla czuwających by nie ulec zatwardziałości przez oszustwo grzechu, dla oczyszczonych z trądu, dla zginających kolana nie przed światem. Przed panem, który nas stworzył.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.