Chociaż widzieli i dotykali… Gdy otwierał oczy, uzdrawiał z trądu, odpuszczał grzechy, karmił chlebem. Źle…! Nie oni. My. Ja.
Bo jest taki rodzaj niewiary gdy serce najpierw powszednieje dar otrzymywany w nadmiarze. Potem jest obojętność. Ta przeradza się w zatwardziałość.
Bliskość Pana nie chroni „z automatu”. Nie jest parasolem otwieranym nad leniwymi i bezmyślnymi, nad oglądającymi się wstecz za pełnymi garnkami mięsa w Egipcie, nad pragnącymi służyć Bogu i mamonie. Bliskość Pana jest tarczą dla tych, którzy Go szukają, dla czuwających by nie ulec zatwardziałości przez oszustwo grzechu, dla oczyszczonych z trądu, dla zginających kolana nie przed światem. Przed panem, który nas stworzył.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.