Grupa młodzieży dociera z Koninek na czoło Turbacza. Większość w dość ostentacyjny sposób manifestuje swoje zmęczenie. Jeden z uczestników wycieczki komentuje: a Maryja, po przejściu stu dwudziestu siedmiu kilometrów w stanie błogosławionym, nie mówiła Elżbiecie o swoim wyczerpaniu drogą, nie narzekała; zaśpiewała hymn uwielbienia Boga. Zrobiło się cicho. Niektórym zapewne głupio…
Anna, Maryja i tysiące innych, mimo trudów, zmagania się ze słabością ludzkiego ciała, radują się w Panu. Czym jest ta radość?
Łatwiej powiedzieć czym nie jest. Ale spróbujmy.
Dawid mówi: „miałem Pana zawsze przed oczami”. – Radość jest owocem wzroku utkwionego w Bogu.
„Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś prostaczkom”. – Radość w Panu jest przywilejem ubogich w duchu.
„Nie z tego się cieszcie, że złe duchy się wam poddają”. – Radość w Panu nie jest owocem działania, lecz życia w Obecności.
„Gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli…” – Jest taka radość, kiedy spotkanie uprzedza wiarę.
O resztę należy zapytać świętego Franciszka. On bardzo wymownie opowiedział bratu Leonowi czym jest radość doskonała.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Dodaj swój komentarz »