Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Mk 1
Na progu Wielkiego Postu Jezus także mnie wyprowadza na pustynię, by choć przez chwilę zastanowić się nad sobą, nad swoją relacją z Nim, nad tym, jak wygląda moja wierność Jego woli. Wyruszam tam, by uporządkować to, co nieuporządkowane, uciszyć to, co wzburzone, pokochać to, co niekochane. By zobaczyć tę przepaść, która wciąż oddala mnie od Niego.
Pustynia to stan wewnętrznego ogałacania się. Moje wyrzeczenia mają mi w tym pomagać. Umartwiam się, bo chcę zobaczyć prawdę o sobie, chcę dostrzec, co wciąż zasłania mi Boga, jak bardzo jestem uzależniona od świata. Pustynia stwarza możliwość odosobnienia, sprzyja modlitwie, spojrzeniu w głąb siebie, ale równocześnie jest miejscem kuszenia szatana. Im człowiek bardziej zbliża się do Boga, tym mocniej jest atakowany przez złe duchy. Z jednej strony pustynia sprzyja wewnętrznemu wyciszeniu, z drugiej zaś wystawia na niebezpieczeństwo tego, który zrobi wszystko, bym odwróciła się od Boga.
Dlatego tak ważne jest, by nie wchodzić na pustynię samemu, licząc wyłącznie na własne siły. Trzeba oprzeć się na Jezusie, zaprosić Go do swoich wielkopostnych postanowień. Jemu oddać to, co wciąż słabe i grzeszne, by to przemieniał. Wyrzekać się przyjemności, które stają się ważniejsze niż Pan Bóg, ale tylko ze względu na Niego, nie dla sprawdzenia własnej wytrzymałości, swoich sił. Podejmować się większego trudu na modlitwie dla Niego, a nie ku własnemu zadowoleniu.
Rachunek sumienia:
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Czytaj i słuchaj
Przeczytaj komentarze | 2 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Niestety w kościele na codziennej mszy a czasem na niedzielnej, nie tylko rzadko słyszy się takie wyjaśnienia Słowa, ale człowiek zmuszony jest z pokorą i bez możliwości zabrania głosu, słuchać "dukania" tych , których wybrano do przekazu Ludowi Bożemu Słowa.
Powiedzcie mi jakie były kryteria czytania Słowa Bożego w Świątyni za czasów Chrystusa?
Ludzki błąd jest dopuszczalny zawsze, nie ma ludzi nieomylnych, rozumiem, ale są chyba jakieś reguły.
Ja nie wystawiam na akademie z wierszem, kogoś komu Bóg nie dał daru wymowy, ani takiego którego nie wyćwiczyłam w ilości i jakości powtórzeń oraz w rozumieniu tego co mówi, chociaż w najpłytszej warstwie podstawowej. Bo Słowo ma głębię. Ale mówię o warstwie historycznego zdarzenia.
Bogu dzięki za Alumnów lektorów wyświęconych w Katowicach, tam Lud Pracy wie jak się zabierać do spraw Bożych.
Wierna Bogu , Ojczyźnie i Wartościom
Głodna tłumaczenia Słowa Bożego -
Ewa z Trzebini
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.