„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi” – mówi Jezus myśląc o faryzeuszach oburzających się na fakt, że Jego uczniowie jedzą nieumytymi rękami. Uważali się za pobożnych. Za wzorzec dla innych. A tu taka taki surowy osąd....
Mnie też grozi taka faryzejska powierzchowność. Trzymanie się tradycji, całkiem nawet pobożnych, a lekceważenie tego, co najistotniejsze. Bo pozory wiary zachowywać łatwo. Zwłaszcza jeśli już za pobożnego się uchodzi. Znacznie trudniej naprawdę czcić Boga. Swoim sercem, gotowym każdego dnia pytać, czy to jak żyję i co robię może się Bogu podobać.
Przyzwyczaiłem się do myśli, że tak. Ale czy na pewno?
Modlitwa
Jak żyłbyś na moim miejscu? To pytanie ciągle mnie niepokoi, Panie. Z góry odrzucam pomysły, które są nierealne, bo wymagałyby wywrócenia do góry nogami całego życia. Nagle nie wyruszę na misje czy nie pójdę do seminarium – wiadomo, obowiązki rodzinne. Ale jak żyłbyś, gdybyś miał taką jak moja rodzinę, taką jak moja pracę? Na co znalazłbyś czas, w co byś się zaangażował? No i jakim byłbyś wobec tego, co się wokół mnie dzieje. Zarówno wobec dobra jak i zła, podstępnie – jak widzę – zżerającego zadufanych w sobie pobożnisiów. No i najtrudniejsze: gdybyś był na moim miejscu, jakie zło byś z siebie wykorzenił? Nie boję się tego zła, które w sobie widzę. Najbardziej obawiam się, że być może jest w moim życiu zło, na które jestem ślepy.... Jak żyłbyś na moim miejscu?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.