Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha. Ps 51
I ja stoję w tłumie otaczającym Jezusa. Czego jestem spragniona? Cudownych znaków, czy Jego obecności? Wpatruję się w moje duchowe pragnienia. Szukam, czy jest w nich obecny Jezus. Czy i do mnie nie kieruje dziś Jezus słów „plemię przewrotne” żądające znaku?
Zdarza się, że narzekam i grymaszę, gdy podczas nabożeństwa coś jest nie tak, a to za długie, innym razem za krótkie, a to ksiądz się za mało przygotował, albo organista za wysoko grał, bądź też pani z rzędu obok zbytnio fałszowała. Owszem zewnętrzna oprawa może sprzyjać lub przeszkadzać w spotkaniu z Jezusem. Jednak, gdy oczekiwać będę przede wszystkim Jego obecności, to On pozwoli się odnaleźć nawet w niesprzyjających warunkach. To raczej moje nieuporządkowanie, brak skupienia, wewnętrzny hałas przeszkadzają mi, dlatego oczekuję znaku, a nie znajdując go, obwiniam wszystko i wszystkich wokół, że wciąż nie doświadczam cudu. Zbytnio przywiązana do własnych oczekiwań, nie interesuję się tym, czego On może chcieć ode mnie. A On po prostu pragnie się ze mną spotkać i to największy z cudów – Wszechmocny Bóg tęskni za małym i grzesznym człowiekiem.
Rachunek sumienia:
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Czytaj i słuchaj
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.